Ta wiadomość zelektryzowała środowiska polityczne w Namysłowie. Wydawało się, że najbliższy współpracownik Bartłomieja Stawiarskiego będzie mógł spokojnie „dyrektorować” w gminnej spółce. Niestety dla „Zibiego” został on zmuszony do złożenia rezygnacji. Co było powodem?
Ta sprawa to ciekawy przykład doprowadzenia pracowników do takiego stanu w którym otwarcie zbuntowali się swojemu przełożonemu.
Otóż załoga spółki napisała pismo pod którym podpisali się niemal wszyscy pracownicy, domagając się usunięcia Zbigniewa Bratosiewicza z NOSIR-u. Jako podają nasze źródła, Barbara Kin, broniła zażarcie swojego dyrektora, jednak pod groźbą ujawnienia tego co działo się w spółce uległa presji. Powodem „buntu na pokładzie” było zachowanie polityka PIS-u. Miał on regularnie mobbingować pracowników, obrażać ich oraz miało dochodzić do zdarzeń o charakterze seksualnym z udziałem Radnego. Sprawy przestraszył się nawet Burmistrz Stawiarski, który w celu wyciszenia całej afery, doprowadził ostatecznie do rozwiązania umowy ze swoich zaufanym człowiekiem.
W tym wszystkim dziwi jednak najbardziej postawa Barbary Kin, która nie stanęła w obronie pracowników, a próbowała utrzymać na stanowisku Zibiego. Kobieta powinna być szczególnie wyczulona na sprawy związane z mobbingiem oraz seksizem.
Widać jednak, że kolega z partii był ważniejszy. Z drugiej strony, czy osoba, która w odpowiedzi na wniosek urlopowy rysuje na dokumencie męskie genitalia jest osobą odpowiednią do pełnienia funkcji dyrektora i sprawowania mandatu radnego? Odpowiedź wydaje się zdecydowana, w przeciwieństwie do Barbary Kin i jej próby zamiecenia wszystkiego pod dywan.