Jak rzekoma domniemana nielegalna wycinka przysłużyła się kampanii dzisiejszego burmistrza Namysłowa. Jak do dziś – wbrew orzeczeniom i faktom służy jako bat na poprzedników.
Historia ma swój początek w lipcu 2015 roku kiedy to przez Krasowice i Przeczów przechodzi trąba powietrzna. Straty są ogromne. Powalone zostaje wiele tysięcy drzew, w tym te rosnące na działkach należących do gminy Namysłów (teren byłego lotniska). Ówczesny Burmistrz, Julian Kruszyński, zleca spółce gminnej Ekowod, posprzątanie terenu i usunięcie tzw. złomów i wywrotów, co w świetle istniejących przepisów nie wymagało pozwolenia. Zlecenie przyjmuje jedna z lokalnych firm i sprawa właściwie mogłaby się zakończyć.
Nie skończyła się jednak za sprawą stojącego na straży prawa i sprawiedliwości posła PIS Bartłomieja Stawiarskiego, który złożył zawiadomienie do Najwyższej Izby Kontroli , w sprawie jak sam to określał „nielegalnej wycinki” lub „rzezi drzew”. Temat był wielokrotnie wykorzystywany medialnie podczas trwającej 4 lata kampanii wyborczej Posła Stawiarskiego głównie w formułowanych bezpodstawnie zarzutów o „nielegalną” wycinkę drzew. Nieważny brak dowodów, ważne, że temat działał na korzyść przyszłego kandydata na burmistrza.
Już po wygranych przez Posła Stawiarskiego wyborach samorządowych Najwyższa Izba Kontroli pismem z dnia 27 maja 2019 r. zawiadomiła Starostę Namysłowskiego o wyniku kontroli przeprowadzonej w Urzędzie Miejskim i Ekowodzie, w której ujawniono okoliczności wskazujące na to, że być może usunięto drzewa bez wymaganego zezwolenia. Zagłębiając się w protokół, można zauważyć, że dotyczy on jedynie stwierdzenia, że nie dochowano procedur przez gminę Namysłów. Obserwatorzy obrad sesji gminnych mogą pamiętać płomienne wystąpienie Burmistrza Stawiarskiego cytującego raport i ponownie grzmiącego o „rzezi” i „nielegalnej wycince”.
Polityczny partner Burmistrza Stawiarskiego, Starosta Konrad Gęsiarz, również z PIS, wszczął w sierpniu 2019 r. postępowanie administracyjne w przedmiocie wymierzenia kary za usunięcie 7200 drzew bez wymaganego zezwolenia, które zakończyło się decyzją nakładającą karę na gminę Namysłów w kwocie 6,75 mln złotych wydaną 15 stycznia 2020 roku.
Burmistrz Stawiarski po raz kolejny grzmiał i straszył uszczupleniem budżetu gminy i brakiem inwestycji dla mieszkańców. Co ciekawe, Starosta podkreślił w swojej decyzji, że w toku przeprowadzonego postępowania usuwane były tylko złomy i wywroty. O co więc chodzi? Dlaczego obaj Panowie, którzy wspólnie rządzą, wspólnie radzą i wspólnie decydują o losach powiatu i gminy nie mogli się dogadać w tak oczywistej sprawie?
Może chodziło, jak zwykle, wyłącznie o medialny szum i budowanie stanu zagrożenia i winy poprzedników? Niewątpliwie o nałożonej karze zrobiło się bardzo głośno w lutym ubiegłego roku, rozpisywały się na ten temat ogólnopolskie serwisy informacyjne oraz media zajmujące się problematyką samorządową. W końcu opinia publiczna musi zostać poinformowana o tak szokującej karze wiszącej nad gminą Namysłów.
Zakres informowania mieszkańców o rzeczach ważnych ma jednak swoje granice. Niestety ani Starosta Gęsiarz ani Burmistrz Stawiarski, nie poinformowali opinii publicznej, że już w maju ubiegłego roku, decyzja o karze została uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Opolu, które zarzuciło Staroście wiele uchybień i błędów popełnionych podczas przeprowadzonego postępowania. W decyzji SKO możemy znaleźć m.in. takie stwierdzenia:
„Kolegium doszło do przekonania, że postępowanie administracyjne przeprowadzone przez organ I instancji nie spełnia standardów, o jakich jest mowa w art. 7 w zw. z art. 77, art. 80 oraz art. 107 $ 1 i 3 KPA, ponieważ przepisy te naruszono w stopniu mogącym mieć istotny wpływ na wynik sprawy”, a w dalszej części decyzji czytamy: „Starosta przyjmując, że usunięcie drzew podlega administracyjnej karze pieniężnej, nie poczynił zindywidualizowanych ustaleń faktycznych w zakresie ustalenia wysokości kary. Trudności z ustaleniem tych okoliczności nie zwalniają organu z obowiązku dokonania takich ustaleń i nie dają podstaw do orzekania na podstawie przypuszczeń i domniemań”.
Z naszych ustaleń wynika, że cały problem polega na tym, iż nie zostały zrobione zdjęcia każdego drzewa osobno. Według obowiązujących przepisów, każde z 7200 powalonych drzew powinno być obfotografowane i opisane. Sprawa wydaje się kuriozalna, bo ciężko sobie wyobrazić, żeby każde z połamanych, powywracanych i pomieszanych ze sobą drzew fotografować. Co więcej wszystkie strony oraz świadkowie, którzy zeznawali w postępowaniu są zgodni, że nie wycinano drzew, a usuwano jedynie złomy i wywroty, co nie wymaga pozwolenia, natomiast nakłada jedynie na służby obowiązek udokumentowania tego faktu. Tego służby nie zrobiły. Zawiniły.
Starosta Konrad Gęsiarz popełnia jeszcze jeden błąd powiększając karę o 50% z powodu braku kłód i pni na podstawie których, można by wyliczyć karę. Jednak sam w swojej decyzji podkreśla, że usuwane były tylko złomy i wywroty, co z kolei obliguje go do obniżenia kary o 50%. Ciekawe jest również to, że Staroście udało się określić obwód wszystkich 7200 drzew na dokładnie 50 cm. No dobrze, w decyzji nie wskazał na jakiej podstawie tak twierdzi, ale zakładamy, że intencje miał dobre, w końcu chodzi o dobro gminy i mieszkańców. Warto dodać, że na podstawie ustawy o ochronie przyrody drzewa o obwodzie mniejszym niż 50 cm można wycinać bez żadnego pozwolenia – może więc nie chodziło Staroście o dobro gminy i mieszkańców. Łatwo się w tym pogubić.
Pytanie brzmi na ile Starosta, lubiący w końcu swój wizerunek sprawnego administratora i skutecznego polityka, popełniał tak rozliczne błędy, a na ile były to „błędy” zamierzone? Czy chodziło o to, żeby afera „rzeź drzew” zakończyła się spektakularną karą, tak, aby każdy mógł zobaczyć skuteczność działania byłego posła i obecnego Burmistrza Bartłomieja Stawiarskiego? A może celem było wyłącznie dalsze szkalowanie przeciwników politycznych? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Pozostają domysły. Pewne jest natomiast to, że z gminnej kasy nie wypłacona została nawet złotówka za nielegalną wycinkę. Mimo, że mija już prawie rok od uchylenia kary, nadal nie udało się ustalić czy Starosta ostatecznie umorzył postępowanie w tej sprawie, a Burmistrz Stawiarski, pomimo wielu obrad sesji od tego czasu, nie pokusił się o płomienne wystąpienie, aby uspokoić zatroskanych mieszkańców.